Lubimy jazz i lubimy chill out

Śpiew, pot i łzy – to właśnie te trzy słowa chyba najlepiej opisują naszą tegoroczną wyprawę na XXVIII Festiwal „Piosenka w Świdrze”. Przeczytajcie więcej, a dowiecie się dlaczego!

Śpiew? To proste. Już kilka miesięcy przed imprezą Wujek Kazik, prowadzący u nas zajęcia muzyczne, szykował wokalistów na to szczególne wydarzenie. Chętnych było wielu, a ilość miejsc ograniczona. Do Festiwalu zakwalifikowała Ola wraz ze swoim chórem (Laurą oraz Luizą, swoją łudząco podobną siostrą ) i piosenką Mroza „Jak nie my to kto?”. W dniu imprezy tuż przed godziną 14 z Warszawy wyjechał autokar z liczną grupą rozśpiewanych grochowskich Ogniskowców gotowych wspierać Olę w tym ważnym dla niej dniu. Chyba nie zawiedliśmy, bo wynik końcowy był bardziej niż zadowalający 

Pot? Doping naszych gardeł był słyszalny chyba nawet na Grochowie. Wspieraliśmy całym sercem nie tylko reprezentację Ogniska „Grochów”, ale i wszystkich artystów, którzy pojawili się tego dnia na scenie. Dobrze wiemy, że występ przed publicznością wymaga bardzo dużo odwagi, dlatego dodawaliśmy otuchy nie tylko wspólnym śpiewem, ale i grupowymi pląsami na widowni. Ilość wysiłku kosztowała nas bardzo dużo energii, dlatego też cieszyliśmy się, gdy nadeszła pora kolacji, chwili odpoczynku i czas na wspólne zdjęcia 

Łzy? Łzy szczęścia i wzruszenia widoczne były na twarzach naszych artystek – bezcenne! Ceremonia rozdania nagród zaczęła się, jak każdy dobry film, niewinnie. Nasze Ognisko otrzymało nagrodę dla najaktywniej bawiącej się grupy na widowni. Tort ledwo dojechał do Warszawy – był przepyszny! Przy tej okazji gratulujemy także Ognisku „Gocław”, które również zostało nagrodzone, dziękujemy za wspólną zabawę! Po wymianie uprzejmości, nadszedł czas na finałowe rozstrzygnięcia. Nasza reprezentacja otrzymała wyróżnienie od jury oraz Nagrodę Publiczności. I gdy myśleliśmy, że tego dnia nie spotka nas już żadna niespodzianka, Ola zabrała się za wylosowanie szczęśliwca, który ze Świdra miał wyjechać bogatszy o rower. Chwila ciszy, niepokój.. boom! Ciocia Ana! Nasza Ciocia Ana! Na sali znów rozległ się wesoły krzyk i śmiech, a my nie mogliśmy oprzeć się wrażeniu, że wolne miejsca w autokarze zostaną zajęte przez nasze nagrody…

Reasumując, podczas „Piosenki w Świdrze” z pewnością każdy zuch złapał groove, a Wy nie znajdziecie nigdzie takich trzech jak nas dwóch. Nas, czyli c. Gosi i C. Dżasty 🙂

Ciocia Dżasta