O grzeczności około świątecznej…

6 grudnia to okazja do pierwszego testu czy byliśmy grzeczni. Ale co to znaczy „być grzecznym”? Być posłusznym zawsze i wszędzie? Nie stawiać oporu? Nie złościć się i broń boże nie pokazywać tego innym? Przytakiwać? A może trzymać się ustalonych, jasnych dla wszystkich zasad? A gdy zdarza nam się je łamać – umieć się temu przyjrzeć z bliska, nazwać problem i zobaczyć – dlaczego? Co się za tym kryje…?

Niewątpliwie czasem trudno „być grzecznym”. Bo nie rozumiemy, co to znaczy… Bo nie wszyscy mają to samo na myśli – identyczną, spójną z naszą definicją „grzeczności”… Bo mamy gorszy dzień i plączemy się w emocjach…

Ciekawe jak na tą „grzeczność” patrzy święty Mikołaj? Czy widzi więcej czy tylko to, co z wierzchu? Maniery, „savoir vivry”, rzucone gdzieś tam „magiczne słowa” i inne niepojęte czasem dla dzieci sprawy…

Akcenty „mikołajkowe” przywdziała na siebie ciocia Marzenka i kilku śmiałków. To tak dla wzbudzenia klimatu chwili i być może wywołania fali „grzeczności”.

 Jak wiecie – uwielbiamy okazje do świętowania! Bawiliśmy się, więc cudnie!!! Ciocia Marzenka przygotowała i poprowadziła zabawy „mikołajkowe”. Jak to przeważnie u nas bywa – są aktywiści zgłaszający się do zabaw i są Ci, co aktywizują się – patrząc. Bez jednych i drugich zabawa nieudałaby się, potrzebni są „aktorzy”, potrzebna jest publiczność!:)