Traperzy znad Wisły

Sopotnia Wielka to wieś w Polsce położona w województwie śląskim w powiecie żywieckim. Według danych z 2008 roku liczba tutejszej ludności wynosiła ok. 2000 osób. Jednak na przełomie czerwca i lipca wzrosła o równo 29 osób. 23 dzieci i młodzieży, ciocia Ala kucharka, 3 wychowawców, 1 wolontariusz oraz 1 ciocia kierownik – w takim składzie pojechaliśmy na nasz obóz letni, który odbywał się w dniach 25.06 – 8.07. Żądni przygód, odpoczynku, słońca i dobrej zabawy ruszyliśmy w pełnej gotowości do realizacji tegorocznego projektu pn. „Traperzy znad Wisły”.

Atrakcji na wyjeździe było co niemiara. Już drugiego dnia odbyła się wycieczka na Rysiankę połączona z nocowaniem w tamtejszym schronisku. Nasze plany zdobywcze były ambitne – Romanka i Pilsko. Niestety pokrzyżowała je pogoda. Z powodu gęstej mgły i deszczu pozostaliśmy w schronisku, ale dzięki temu zrozumieliśmy, jak ważny jest respekt do gór oraz zachowanie bezpieczeństwa. Oczywiście na szczycie nikt się nie nudził – kolacja (kiełbaski z ogniska) połączona była ze spontaniczną dyskoteką. Chętnie korzystaliśmy również z gier planszowych oferowanych przez schronisko. Na śniadanie wcinaliśmy kanapki z pasztetem i mielonką, które sami musieliśmy wnieść ze sobą w plecakach!

Kolejną wycieczką było zwiedzanie Krakowa, po którym dzielnie oprowadziła nas ciocia Gosia. Odwiedziliśmy najważniejsze zabytki znajdujące się w tym mieście – m.in. Wawel, Bazylikę Mariacką oraz Smoczą Jamę. Nie ominęliśmy także Wieliczki, która od lat niezmiennie jest jednym z priorytetów na liście miejsc wartych odwiedzenia – już teraz rozumiemy dlaczego tak jest.

Co prawda naszym przewodnikiem po beskidzkich szlakach już od lat jest pan Robert, ale na Wielką Rycerzową wybraliśmy się z panem Piotrem, czego wcale nie żałujemy. Idąc szlakiem szukaliśmy leśnych malin i przystawaliśmy żeby posłuchać góralskiego śpiewu naszego przewodnika. Dowiedzieliśmy się co nieco o niedźwiedziach. Okazuje się, że według niektórych istnieje osobnik zwany „bara bara” ;). Po drodze zaszliśmy do bacówki, gdzie baca wędził oscypki a w schronisku na Hali Rycerzowej czekały na nas górskie przysmaki.

Oprócz polskich gór znaleźliśmy także czas, aby rozkoszować się szczytami Małej Fatry, czyli znajdującego się na Słowacji pasma położonego w Karpatach Zachodnich. Z Wielkiego Krywania (1709 m.n.p.m.), czyli najwyższej góry Małej Fatry rozpościerał się niesamowity widok obejmujący swym zasięgiem nawet polskie Tatry! Drugim szczytem na naszym planie był Chleb (1646 m.n.p.m.) – nazwa myląca, ponieważ podejścia z pewnością nie można nazwać przysłowiową „bułką z masłem”. Po niełatwej trasie nasze oczy znowu mogły cieszyć się niezapomnianymi widokami, na które z pewnością zasłużyliśmy. Wycieczkę zakończyliśmy szybkimi zakupami lokalnych specjałów 🙂 Czekolada Studentska, to jest to!

Na zakończenie czekała na nas niespodzianka, która przysporzyła mnóstwo radości młodszym i starszym – wyprawa do Energylandii! Odwiedziliśmy chyba wszystkie dostępne atrakcje. Począwszy od ekstremalnych rollercoasterów poprzez karuzele dostępne w strefie dla najmłodszych, aż do wodnego Splash Battle, który zapewnił nam tak potrzebne w ten upalny dzień orzeźwienie. Super zabawa, polecamy wszystkim!

Równie ważną częścią naszego wyjazdu, oprócz licznych wycieczek autokarowych, była realizacja projektu pt. „Traperzy znad Wisły”. Podzieliliśmy się na cztery grupy, które pracowały nad różnymi częściami naszego przewodnika z najistotniejszymi informacjami dla odwiedzających Beskid. Grupa Cioci Dżasty odpowiadała za dział „Szlaki turystyczne”. Ciocia Ania pracowała nad piętrami roślinnymi. Dzięki cioci Asi dowiecie się, jak przetrwać w górach. Ciocia Gosia stworzyła z kolej przewodnik po najważniejszych atrakcjach turystycznych. Efekty naszej pracy już niebawem 🙂

Atrakcje tegorocznego obozu to nie tylko wycieczki, ale także zajęcia odbywające się w Kordonie. Nasz czas wolny wypełniony był pięknym słońcem, więc chętnie spędzaliśmy go na świeżym powietrzu. Nie było dnia bez meczu siatkarskiego. Braliśmy także udział w  Kolonijnym Turnieju Badmintona oraz grze terenowej zorganizowanej przez ciocię Asię. Wolny czas umilały nam kąpiele w Cebulce. Nie obyło się oczywiście bez obowiązkowego wyjścia do „pobliskiego” sklepu, który znajduje się… 4 km od Kordonu! Na zakupach nabyliśmy liczne zdrowe przekąski, które umilały nam wieczorne oglądanie meczów Euro 2016.

Dzień wyjazdu nadszedł zdecydowanie zbyt szybko. Pożegnania z ciocią Zosią i wujkiem Markiem nigdy nie są łatwe, tym razem było nie inaczej! Jak najdłużej przeciągając moment wejścia do autokaru, powoli zwoziliśmy bagaże na dół. Starsi pomagali młodszym, młodsi ciociom – czyli tak jak prawdziwi Ogniskowcy powinni postępować. Bardzo dziękujemy wszystkim osobom i instytucjom, dzięki którym mieliśmy szansę przeżyć tę przygodę. Do zobaczenia za rok 🙂