Wizyta w „Magicznych Ogrodach”

12 maja 2018 r. udało nam się dużą grupą ogniskową wybrać na całodniową wycieczkę do Magicznych Ogrodów koło Janowca. Pogoda nam sprzyjała, więc cały dzień mogliśmy spędzić szalejąc na świeżym powietrzu. Jedynym minusem tej wyprawy była wczesna pora, o której musielismy się stawić na zbiórce pod Ogniskiem. Szybko jednak zapomnieliśmy o tej niedogodności, gdy zobaczyliśmy na miejscu roześmiane, choć jeszcze zaspane, twarze ogniskowych kolegów i koleżanek. Podróż, choć trochę trwała, minęła nam w bardzo sympatycznej, lekko sennej atmosferze. Po dotarciu na miejsce byliśmy mile zaskoczeni, bo każdy z nas dostał słodką przekąskę na powitanie. Od przekroczenia bramy byliśmy oczarowani tym bajkowym miejscem, jakim są Magiczne Ogrody – pierwszy w Polsce rodzinny park tematyczny, stworzony na podstawie baśniowej historii.

Wśród kolorowych kwiatów i drzew mieliśmy szansę „pobrykać” w odkrywanych kolejno bajecznych krainach, zamieszkanych przez niezwykłe istoty, jakimi są mordole, krasnoludy i tańczące wróżki Smużki. Dużo radości przysporzyło nam przepłynięcie tratwami po stawie w Wodnym Świecie. Był to nie lada wyczyn, gdyż mieliśmy do dyspozycji drewniane kije, do odpychania się od dna. Śmiechu było co niemiara ! Świetna zabawa czekała też na nas w Kwiatowej Dolinie, którą przemierzaliśmy zaczarowaną ciuchcią. Zawiozła nas ona w odwiedziny do Wioski Bulwiaków. Chyba najwięcej czasu spędziliśmy w Krasnoludzkim Grodzie, gdzie mogliśmy poczuć się jak rycerze, przymierzając strój i pozując do zdjęcia, bądź walcząc ze sobą na miecze. Ci najodważniejsi odwiedzili też krasnoludzkie tunele i zjechali z wielkiej zjeżdżalni. Natomiast najsilniejsi mieli szansę swą moc wykorzystać do kręcenia karuzeli, bądź rozhuśtania huśtawki. Później były lody i krótki odpoczynek na marchewkowym polu, w cieniu gigantycznych warzyw. Po tym wytchnieniu najodważniejsi wybrali się na zwiedzanie Mroczyska, które nie okazało się wcale tak mroczne, jak myśleliśmy. Całe zwiedzanie zakończyliśmy w Domu Czarodzieja, gdzie ciocie zamówiły nam pyszny obiadek. Wszyscy byli bardzo głodni, więc każda porcja zniknęła w trybie ekspresowym. Po posiłku i krótkim odpoczynku poszaleliśmy jeszcze chwilę na trampolinach i dmuchanym zamku. Kudłate łobuzy, czyli mordole, dokazywały razem z nami, co chwilę naśladując nasze ruchy, co było momentami bardzo zabawne. Wizytę w tym czarodziejskim miejscu zakończyliśmy zdjęciem grupowym i pojechaliśmy w dalszą podróż.

Kolejnym punktem naszej wycieczki był Kazimierz Dolny, ale żeby nie było zbyt monotonnie część trasy chcieliśmy przepłynąć promem. Początkowy plan był taki, że autobus pojedzie, a uczestnicy eskapady popłyną. W międzyczasie jednak plan uległ modyfikacji i autokar przebył Wisłę razem z nami. Gdy dotarliśmy do Kazimierza wybraliśmy się na krótki spacer po jego pięknej Starówce, gdzie kupiliśmy sobie lody i drobne pamiątki. Nie obyło się też bez tradycyjnych kazimierzowskich kogutów, które dostaliśmy na pamiątkę od cioć. Zmęczeni, ale zadowoleni wsiedliśmy do autokaru, by udać się w podróż powrotną do Warszawy, gdzie czekali na nas stęsknieni rodzice i opiekunowie.